poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Nowy portal?

Jak mniemam, większość z Was nie siedzi na portalu GoldenLine, dlatego mogło Was ominąć nowe, dość intrygujące i kontrowersyjne moim zdaniem, ogłoszenie. Treść pozwolę sobie skopiować w całości i wytłuścić to, co zaciekawiło mnie najbardziej:

"Moim zdaniem brakuje w Polsce *fajnego*, czysto kulturowego, koncertowego portalu gdzie można spotkać dobre zdjęcia koncertowe, i głównie zdjęcia.


Owszem, w jest trochę portali o teatrze, lotnictwie, kolejach, pierdzylion lokalnych i informacyjnych (gdzie zdjęcia robi dziennikarz kompaktem lub fotoreporter po ASP przy pomocy d80 i kita) ale jeśli chodzi o takie interesujące się kulturą, koncertami to może 2-3 sztuki w skali kraju (nie mówię o regionalnych, przygazetowych, tych sprzedających tylko bilety itp)

Wiadomo, kultura jest mało chodliwym tematem zdjęć i mało które agencje fotograficzne chcą takie zdjęcia przyjmować, że o ich sprzedaży nie wspomnę (no chyba że jest to dobry kotlet np koncert dyrygenta znanego zespołu Sacro-Polo lub inna Loda Elektroda czy gwiazdeczka znudzona serialami).

Niestety, często te zdjęcia, naprawdę warte pokazania trafiają do przeróżnych szuflad.

proponuję stworzenie ogólnopolskiego portalu o tematyce kulturalnej.
Od siebie mogę zaoferować: hosting, wiedzę o pozycjonowaniu, kawałek html'a, znajomość lokalnych organizatorów. Brakuje tylko dwóch, trzech rzeczy: kogoś kto by sprzedawał reklamy oraz ew. cms'a i kogoś kto by ładne teksty pisał i fotografów z całej polski.


Silna grupa chcąca stworzyć portal nie ruszy z kopa z dnia na dzień i niestety trzeba będzie trochę porobić za darmo lub za marne grosze, ale jak już się portal rozkręci - wiadomo, no pain, no gain... (ale te dotacje z UE...)

Mialem nawet gdzieś gotowy biznesplan zorganizowany do tego ale go wcięło. Proponuję następujące źródła przychodu:
programy partnerskie różnych eventimów, ticketpro'ów itp, programy partnerskie sklepów typu merlin, empik czy co tam sprzedaje płyty
Do tego jeszcze dochodzą reklamy google adsense, bannery oraz sprzedaż boxów 125x125px np adtaily oraz rodzaj agencji fotograficznej, skierowanej ofertą do zespołów potrzebujących zdjęcia na plakat (i niemających skąd ukraść lub dostać za darmo) albo młodych wilków co dopiero zaczynają nie mają jeszcze zdjęć, fotoedytorów i wszystkich innych branż okołokoncertowych.


Mam do tego jeszcze jedną propozycję. Jak portal się rozkręci możemy przyjmować za darmo praktykantów...
Ale zaraz tak za darmo? przecież wszyscy zgodnie tępimy tego typu praktyki!
Tak, za darmo, a może nawet za dopłatą z ich strony.

Wysyłasz portfolio, my je oceniamy i jeśli jesteś na prawdę dobry i coś z Ciebie będzie, to pójdziesz z naszym człowiekiem na koncert, dwa czy trzy i porobisz zdjęcia pod jego okiem. Po koncercie ten człowiek Cie porządnie opieprzy za zrobienie kiepskich zdjęć i włażenie innym w kadr. Zrobisz 3-4 koncerty i dowiesz się jak się powinno robić zdjęcia koncertowe.
Takie foto-koncertowe warsztaty - dobry dil nie?
Tym bardziej, że będziemy brać 2-3 chętnych miesięcznie albo i mniej.

Zapraszam do dyskusji na temat. Ja tymczasem się oddalam na tydzień w kierunku Mazur."

Patryk wysłał mi linka do temat z prośbą o wklejenie go tutaj i podjęcie dyskusji. Tylko z kim skoro autor siedzi na Mazurach?

9 komentarzy:

  1. Przezabawne to to jest... Nie dość, że ogólnie ani to nowatorskie, ani dobrze rozplanowane - a 'biznesplan' wcięło - to jeszcze sam zamysł takiej formy zarabiania jest co najmniej zabawny, i to z wielu powodów, a Twoja oferta html, hosting... wiesz, wielu z Nas ma takie przyjemności/możliwości na podorędziu... Do tego branie praktykantów do fosy... jak niby sobie to wyobrażasz? Robisz przez 3 kawałki zdjęcia powiedzmy Sepultury w wąskiej fosie, na czyjeś zlecenie, i w międzyczasie niańczysz sobie kogoś na plecach - a akredytować będziesz tego kogoś na zasadzie - słuchajcie, mam praktykanta, więc idzie ze mną do fosy? Zasadniczo ja to na razie widzę tak: mam pomysł(wow!) żeby zrobić portal ze zdjęciami, postawie jakąś tam stronicę, brać fotograficzna będzie za friko wrzucała swoje zdjęcia (ciekawe swoją drogą które, skoro najlepsze zazwyczaj sprzedajemy medium akredytującemu z prawem dla nich na wyłączność) a jak się rozkręci to odpalimy addsy googla i fotografowie nauczą dzieci robić zdjęcia zaniedbując własną pracę... a ja na wakacje kupony odcinać...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chce zostac praktykantem! chce miec praktyki zeby ktos nauczyl mnie robic zdjecia bo sam sie nie nauczylem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, pomysł i rentowność (kasa ze sprzedaży zdjęć koncertowych) oceniam na 1 w skali 1-10, żałując jednocześnie, że nie mogę na 10. I jednocześnie zastanawiam się, czy w Polsce jest choćby 10 osób, no, może z 5, które żyją - godnie - wyłącznie z fotografowania koncertów.

    Myślę, że nie ma. A nie ma dlatego, bo zdjęcia z koncertów, najczęściej bardzo słabej często jakości, dostaje się za darmo... A że media nie przywiązują w większości uwagi do jakości zdjęć, biorą te, przepraszam, wypociny postkoncertowe tylko po to, żeby było szybko, żeby były kliknięcia, a o elementach typu kompozycja czy światło już dawno przestano wspominać, bo też pewnie sami, często z bożej łaski fotoedytorzy, nie mają o nich pojęcia albo zupełnie blade. I nie ma taka fotografia żadnej wartości poza czysto dokumentacyjną. Po co więc płacić za dobre zdjęcie, skoro można mieć dwadzieścia słabych za darmo?

    Najgorsze zaś w tej całej układance jest to, że czytelnik widząc tylko takie zdjęcia, odrzuca automatycznie każde inne, bardziej wartościowe, ale odbiegające od popularnegom upowszechnionego schematu. To tak jak z ilustracją dla dzieci - ktoś, kto edukował się na ilustracjach Szancera czy Wilkonia, rzyga na płaską, jednolitą plamę disneypowskiego chłamu. Ten natomiast, kto wyrastał na Disneyu, nigdy nie zrozumie kunsztu Szancera i będzie kiwał z niezrozumieniem (i przerażeniem) na widok wyrytej na gipsowych płytach, z iście średniowieczną cierpliwością i kunsztem skryby, kreski Dumały.

    Pozdrawiam i przepraszam za mocną dygresyjność. Nie ma tu też żadnego jadu z mojej strony, ponieważ nie utrzymywałem się nigdy z fotografii, więc w sumie poza ostatnim, edukacyjnym przesłaniem tego wpisu, prostytuacja, jaka dosięgła polską fotografię koncertową, jest mi obojętna.

    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  4. pozwole sie z toba niezgodzic co do ksztaltowania sie wrazliwosci artystycznej. dla malego dziecka ilustracja jest wyrazem emocji ktore zrodlo maja nie w fakcie czy tworca byl, jak to ujales, mistrz szancer czy obrzygany disney. ocena jakosci przychodzi potem, z doswiadczeniem, ksztaltowana przez sila narzucajacych subiektywna wrazliwosc estetyczna krytykow sztuki (zawod uwlaczajacy zdrowemu rozsadkowi). w pewnym sensie zal mi osob ktore mysla w przedstawiony przez ciebie sposob bo oznacza to ze sa zamkniete na nowe doznania estetyczne.
    nie wydaje mi sie rowniez ze fotografia koncertowa ma sie az tak zle. w porownaniu do przeszlosci i tak jestesmy w niebie. to ze w okresie istnienia fotografii maloobrazkowej pojawilo sie kilku fotografow traktujacych koncerty jako arene uprawiania swojej sztuki a nie pracy nic nie zmienia. fotografia taka raczej nie jest w swoim glownym zalozeniu sztuka dla sztuki tylko nosnikiem pewnych tresci

    OdpowiedzUsuń
  5. Bejzkik:

    "dla malego dziecka ilustracja jest wyrazem emocji ktore zrodlo maja nie w fakcie czy tworca byl, jak to ujales, mistrz szancer czy obrzygany disney. ocena jakosci przychodzi potem, z doswiadczeniem, ksztaltowana przez sila narzucajacych subiektywna wrazliwosc estetyczna krytykow sztuki (zawod uwlaczajacy zdrowemu rozsadkowi). "

    Po pierwsze: ilustracja nie jest żadnym wyrazem emocji dziecka - może być jedynie wyrazem emocji ilustratora. Ilustracje może jedynie budzić w dziecku emocje. Dla dziecka ilustracja jest wizualizacją, rozwinięciem treści bajki. Po drugie: nie miałem na myśli, że "dobry smak" u dziecka jest kształtowany przez fakt, że obcuje z ilustracją Szancera, bo żadne dziecko nie wie, że to Szancer - dobry ilustrator. Tworzenie się u dziecka dobrego smaku to proces - a jeśli mowa o estetyce, na pewno bardziej pomagają w jego kształtowaniu ilustracje wymagające, niejednoznaczne, pełne niedopowiedzeń, takie jak u Szancera, niż proste, z wyłożoną kawa na ławę disneyowską strategią narracyjną. Z im lepszej jakości ilustracją dziecko będzie (nieświadomie) obcowało w dzieciństwie, tym szerszą perspektywę, jeśli chodzi o spojrzenie na świat, osiągnie w okresie dorosłym i wtedy - jak piszesz, a z czym się zgadzam - łatwiej będzie mu wypowiadać się na temat jakości.

    Co do krytyków sztuki: temat stary jak rzeka. Osobiście nie uważam, że krytycy sztuki, jak napisałeś, kształtują dobry lub niedobry smak u odbiorcy. Pomijając jednostki, które nie są przekonane do swoich przekonań estetycznych i nie chcąc okazać się ignorantami, więc cytują bezkrytycznie to, co napisał krytyk, instytucja krytyka sztuki jest na pewno potrzebna, a mówienie, że to zawód uwłączający zdrowemu rozsądkowi, jest dużym nadużyciem, niesprawiedliwością i ignorancją. Krytyk systematyzuje dokonania twórców, opisuje je na zasadzie porównań, wreszcie, w swój subiektywny sposób, oddziela ziarno od plew (tu zapewne spytasz - a jakie ma do tego prawo, mówić, co jest dobre, a co niedobre - myślę, że nie wszyscy, ale wielu jest takich - na polu muzyki, literatury, sztuki etc. - którzy takie prawo mają). Ale nie tylko: dobry krytyk nie skupia się wyłącznie na tym, co było, ale też na tym, co jest świeże lub dopiero się rodzi - szuka nowych rozwiązań, dostrzega nisze i o nich mówi - co prowadzi do tego, że czytający go odbiorca sztuki nie zamyka się na nowe doznania estetyczne. Gdyby nie mądrzy krytycy, wiele zjawiskowych dokonań umarłoby smiercią naturalną, nikt by na nie nie zwrócił uwagi.

    Co do ostatniego zdania: "fotografia taka raczej nie jest w swoim glownym zalozeniu sztuka dla sztuki tylko nosnikiem pewnych tresci"

    Sztuka może być zarówno nośnikiem treści jak i posiadać aspekt dokumentacyjny. Moim zdaniem współczesna fotografia koncertowa w większości przypadków ze sztuką ma mało wspólnego, a górę w niej bierze element informacyjno-dokumentalny.

    Pozdrawiam
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  6. po pierwsze zle mnie zrozumiales, nie napisalem ze ilustracja jest wyrazem emocji dziecka tylko dla dziecka jest wyrazem emocji (w domysle ilustratora, autora bajki itd). w dalszym ciagu podtrzymuje swoja teze ze to nie jakosc ilustracji bedzie w pierwszym rzedzie decydowala o pozniejszym wspolistnieniu z przyjetymi spolecznie kanonami estetyki ale ich roznorodnosc. dopiero swiadomosc pewnej selekcji nie tresciowej ale jakosciowej uksztaltuje "dorosly" gust
    twoj sposob widzenia krytykow sztuki zaklada ze istnieja gorsi i lepsi odbiorcy. wg mnie tak nie jest. nie widze potrzeby oceny przez kogos innego obiektu moich westchnien estetycznych. to czy kontemplacja jelenia na rykowisku sprawia mi przyjemnosc nijak ma sie do faktu czy jest on trendi czy passe w srodowisku. historyk sztuki moze owszem zwrocic moja uwage na sposob i kierunki ewolucji autora ale krytyka sztuki jest absurdalnym (i intelektualnie silowym) przlozeniem subiektywnego poczucia estetyki na obiektywny trend i mode
    a tak miedzy nami twoje zdanie jest wewnetrznie sprzeczne, albo ksztaltuja oddzielajac ziarno od plew albo nie. musisz sie zdecydowac na jedna wersje ;)

    jesli zgadzasz sie ze trescia wspolczesnej (wg mnie nie tylko) fotografii koncertowa jest element informacyjny wiec o co chodzi z usilnym ubieraniem jej w ciuszki sztuki?

    OdpowiedzUsuń
  7. zdjęcia.. jasna sprawa - zdjęcia są ważne - wszystko jest ważne i zarazem nic nie jest ważne - żyjemy w Polsce. Ja zaczynałem od Ogrodnika Polskiego i Raportu Rolnego (nie polecam), teraz robię co lubię i jak lubię , jednak powoli zaczynam rozglądać się za czyms nowy - co stwarza nowe możliwości, telewizja i jakość HD myślę, że w przyszłości przyćmi wszystko, widać to już po Woodstocku trochę. U nas będzie Azja ...i to niebawem. Polska z krzyże, ale chińska najparwdziwsza Azji i nic tego nie uchorni (głaszcze swój nowy chiński obiektyw Tamrona):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam słów... po prostu konam XD
    To ja mogę śmiało powiedzieć chłopakom, że zamykamy Gildia.pl, skoro taka konkurencja nam się szykuje. A ja idę się przebranżowić na... nie wiem... zoologa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wymysły, trochę nawiedzonej herszt-baby.

    OdpowiedzUsuń