piątek, 18 czerwca 2010

NIWEA - chyba nie tylko krem do rąk..

Kolega Bartek przesłał mi dość osobliwą relację z koncertu (do którego nie doszło) formacji Niwea.

"Wybrałem się w czwartek na koncert Niwei na zdjęcia do studia Trójki.
Zgodnie z "trójkową" tradycją koncerty są przez pierwszą godzinę
transmitowane live na ogólnopolskiej antenie radia. Po godzinie transmisja się kończy, a koncert trwa dalej - dlatego fajnie być
w środku :)

Podczas gdy w hallu jak zwykle czekało trochę osób (chociaż nie było tłumów, do których się przyzwyczaiłem przy okazji innych koncertów),
niebezpiecznie zbliżała się godzina 19:00, czyli start transmisji.
Usłyszałem, że są problemy techniczne i trzeba chwilę poczekać.

Po paru minutach do ludzi wyszedł zespół i oznajmił, że niestety
brakuje dymiarki, a bez niej ich performance sceniczny jest niekompletny. Ludzie osłupieli, myśląc, że to umiarkowanie zabawny
dowcip i powodem są faktycznie poważne problemy techniczne.

Czyli: ktoś nie dopilnował dymiarki, a zespół pokazał wała nie organizatorom, ale ludziom. A mógł wykorzystać transmisję live
i zrobić gnój na antenie - byłoby jeszcze bardziej pankowo i bez
kompromisów. Niweę będzie trzeba upolować przy innej okazji."

Cieszymy się, że zespół dba o swój wizerunek tak, aby nawet w radiu wyglądał dobrze (tak, żart słaby - w końcu foto też byli), ale to chyba tak zwany "o jeden most za daleko".

7 komentarzy:

  1. haha! może oni dymiarki używają jako ważnego instrumentu? ona wydaje z siebie taki charakterystyczny syk. a tu dupa, dymiarki nie ma - koncertu nie bedzie. a może inaczej - może z tej dymiarki miał się wydobywać słodki dym inspiracji? ;)

    tak czy inaczej, jeżeli kapela nie potrafi zagrać koncertu bez dymiarki, to może powinna zainwestować we własną? Bo to tak jakby fotograf liczył, że mu organizator zapewni obiektywy. albo przynajmniej drabinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paweł, nie do końca. Przedstawiasz rider techniczny i on ma być spełniony. Jeżeli nie jest, to już jedynie dobra wola zespołu, czy się czepnie, czy nie - oczywiście nie wiem na jakich zasadach są organizowane te trójkowe koncerty i kto za co odpowiada / płaci.

    Co nie zmienia faktu, że można wybrąć z takiej sytuacji mniej konfrontacyjnie - na co liczyłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja bez dymiarki w ogóle nie myślę o graniu. co to za koncert, jak muzyków widać na scenie? rozumiem kolegów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    szkoda, że dymiarka zaważyła na promocji koncertu w tak nośnym medium.

    No cóż, powstała na kanwach legendarnego Suicide, całkiem świeżego Świetlickiego z Ostrowskim i jeszcze świeższych tekstów Masłowskiej Niwea będzie musiała długo czekać na taką okazję promocyjną. Chyba że nie...

    Maciek vel Benek

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze strony popupmusic.pl o koncercie Niwei z kwietnia tego roku:

    "Konkretny, zwięzły, mocny strzał - pierwszy koncert Niwei po premierze płyty ukazał ich od tej najbardziej dynamicznej, wbijającej się w słuchacza strony. Do tego perfekcyjne, głębokie brzmienie, natężony odbiór tekstów i zacinająca się dymiarka."

    Pozdrawiam
    Maciek vel Benek

    OdpowiedzUsuń
  6. I już pierwsze brzmienie odbiło sodówą do głowy? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. I do kompletu komentarz zespołu z Facebooka:

    Kochani. Kanon Niwei jest prosty. Nasz rider wygląda jak manifest minimalizmu. Kto widział koncert Niwei, wie, że nie mamy na scenie nic zbędnego. Forma jest zamknięta i nie znosi modyfikacji. Jeśli odwołujemy koncert, to tylko dlatego, że poważnie traktujemy swoją robotę. Nie częstujemy fanów półśrodkami.
    ... To przejaw zdyscyplinowania. Zaufajcie nam. Do zobaczenia na koncertach. NIWEA

    OdpowiedzUsuń