poniedziałek, 10 stycznia 2011

Ochrona nasza ukochana!

Kasia pisze (oraz przesyła materiał poglądowy):

"Po długiej przerwie miałam okazję focić happysad w Krakowskim Studio. Kto tam kiedykolwiek robił zdjęcia wie, jak nieprzyjazna potrafi być tamta fosa, pełna rurek z barierek i dosyć wąska. W połączeniu ze spadającymi ludźmi i plątającymi się pod nogami fotografami życie ochrony na pewno jest ciężkie.
Bardzo, ale to baaaaaaaaaaaardzo pozytywnie się zaskoczyłam ochroną którą tam zastałam. Dzień później ci sami ludzie ochraniali koncert happysad w Katowicach, nie wiem czy to nie byli ludzie z ochrony Kultu przypadkiem. Mega ogromnie pozytywna energia, panowie uśmiechnięci, KULTURALNI, wygłupiający się w fosie, zagrzewający publikę do klaskania czy machania, było niesamowicie miłym patrzenie na ich pracę. Każdemu fosiarzowi życzę współpracy z taką ochroną."





Osobiście o ochronie w krakowskim Studio mam jak najlepsze zdanie. I to nie jest zwykły podliz, ale docenie PROFESJONALNEGO (tak, ważne słowo) podejścia, którego często ochronie brakuje. Profesjonalne podejście nie oznacza jednak głaskania fotografa po głowie, ale dobrą organizacje pracy, umiejętność zapanowania nad chaosem w fosie, pozytywne podejście oraz wyrozumiałość. Tego doświadczyłam w Studio, warszawskich Stodole, Proximie oraz Progresji i chociażby dlatego tak miło wspominam te miejsca.

Macie jakieś inne "ochroniarskie" historie?

PS. Dwa dobre linki do porannej kawy:

Fotoreporter oddaje nagrodę domowi dziecka
Czekam na przelew - artykuł głośno komentowany przez kolegów i koleżanki, którzy freelanceują. Też macie problemy z przelewami od klientów?

1 komentarz:

  1. Na jednym festiwalu w rewanżu, za zatyczki do uszu, dostała mi się gorąca herbatka z ochroniarskiego przydziału :).

    OdpowiedzUsuń